Polacy na Haiti to interaktywny projekt podróżniczy inspirowany historią polskich legionów z czasów Napoleona Bonaparte. Odwiedzamy miejsca historycznie związane z polskim szlakiem bojowym na terenie Niemic, Francji, Włoch, Hiszpanii oraz Haiti.
Naszą interaktywną opowieść rozpoczynamy od wyprawy na Haiti, która miała miejsce w latach 1802-1803. Polscy żołnierze niechętnie podchodzili do planów Napoleona, których celem było utrzymanie niewolnictwa we franuskiej kolonii Saint Domingue. W związku z tym często dezerterowali z armii francuskiej i przyłączali się do powstańców. Ten gest jest pamiętany na Haiti do dnia dzisiejszego.
W 2019 roku, przedstawimy Państwu szlak bojowy Polskich Legionów przed wypłynięciem na Haiti, będą to lata 1797-1802. Historie Legii Włoskiej oraz Legii Naddunajskiej, których terenem działań były miejsca obecnie leżące w granicach Niemiec, Francji oraz Włoch. Premiera w lutym 2019 roku.
Polacy na Haiti to interaktywny projekt podróżniczy inspirowany historią polskich legionów z czasów Napoleona Bonaparte. Odwiedzamy miejsca historycznie związane z polskim szlakiem bojowym na terenie Niemic, Francji, Włoch, Hiszpanii oraz Haiti.
"W tym czasie ustąpiły i inne posterunki pod wzmagającym się naciskiem wojsk jenerała Ferrou. W Jacmel Modzelewski z początku wstrzymywał nacierających, lecz później w miarę ubytku sił nie mógł się oprzeć. Cofnął się do kościoła, w którym (16 czerwca) do późnej nocy bronił się, lecz dla braku wody długo tam pozostać nie mógł, a że kościół był niezbyt od morza odległym, nocną porą wyszedłszy utorował sobie bagnetem przez oblęgających go murzynów drogę."
"Gdy już podeszła awangarda niedaleko widety nieprzyjacielskiej, zatrzymał się podoficer, aż nadszedł generał z podporucznikiem Pretwiczem. Oznajmił Pretwiczowi, że tu już stoi pikieta nieprzyjacielska. Generał na to oświadczył, że potrzeba dotrzeć i przekonać się o nieprzyjacielu, ponieważ generał Dessalines idzie od Cap Français. Dlatego też nie mamy strzelać do murzynów, aż oni pierwsi zaczną, bo wtenczas dopiero przekonamy się, że to nieprzyjaciel. Polacy uwierzyli Krzyszofowi, ruszyli naprzód, ale widząc, że to nieprzyjaciel, zabierali się do strzelania."
'Kwatera główna .znajdowała się w Plaisance, na północny zachód od Marmelade. Dywizja liczyła etatowo 4288 żołnierzy z 31., 38., 79., 86. półforygady liniowej, 5., 7., 30. półbrygady lekkiej, Legionu Ekspedycyjnego, batalionu niemieckiego, oddziałów artylerii i żandarmerii. Było tego bardzo niewiele w stosunku do narzuconych zadań, toteż Thouvenot nalegał, by z świeżo lądujących posiłków dywizja dostała przynajmniej 1000 żołnierzy."
"Na skutek tego 2. kompania I batalionu pod dowództwem por. Jana Rogalińskiego oraz 5. kompania kpt. Jana Bukowskiego wzięły udział w akcji na Dondon, w czasie której por. Rogaliński poległ (27 IX), zaś ppor. Bobrowski dostał się do niewoli, a 30 września ppor. 5. kompanii Leon Szyszkowski został postrzelony w ramię."
"Po drugiej stronie rzeki rozciągała się niezmiernie żyzna równina Artibonite, której produkty kierowano na sprzedaż do Saint Marc. Od strony zatoki miasto było ubezpieczone fortem, od strony lądu bastionem i fosą. Gen. Dessalines mógł się pochwalić, że przywrócił spokój i łączność na tym terenie."
"Trzeci batalion naszej 113-ej półbrygady. Po przybyciu do wyspy San-Domingo, wylądowawszy w Port-au-Prince pod dowództwem generała Baudet, batalion rzeczony zajmował w departamencie zachodnim la Croix des Bouąuets, Leogane i Mirbalais."
"Terenem działania dywizji była zachodnia część okręgu Le Cap z gminami Limbe, Borgne, Port Margot, Plaisance i Acul (na pograniczu równiny Artibonite). Protestowano, że Marmelade z tytułu położenia nie powinna należeć do dywizji."
"W pięknym tym i niegdyś bogatym, dziś całkiem zburzonym mieście utrzymywała się jeszcze główna kwatera jenerała Rochambeau, naczelnego rządzcy wyspy. W porcie znaleźliśmy kilkanaście rozmaitej wielkości okrętów wojennych i admirała Latouche Trecil, któremu składając raport, dostrzegliśmy łódź od brzegu płynącą, był to nasz kapitan Przebendowski, teraz adjutant jen. Rochambeau, wysłany dla dowiedzenia się co miał znaczyć ten nowo przybyły okręt."
"Francuzi opuścili stanowisko koło Borgno, ambarkowali nasze niedobitki na fregaty i do Cap Français przewieźli, resztę zaś batalionu naszego postawili w cytadeli Petittans, gdzie najzaraźliwsza choroba panowała i na nią wielu zmarło."
"Mieszkańcy zaczęli opuszczać miasta i udawać się do wysp sąsiednich, najwięcej do hiszpańskiej Kuby. Z takiej sposobności korzystał w Jérémie Fresinet; wsiadł na obywatelski okręt z adiutantami swoimi, z nimi i kapitan Zimirshi po wymarciu starszych, komenderujący batalionem 2-gim, gdyż już od dawna nie żył podpułkownik Jasiński odebrawszy sobie życie wystrzałem pistoletowym. Cóż tu powiedzieć o batalionie zostawionym w reducie nad miastem będącej."
"Statki nasze, jedne wcześniej, drugie później przybiły do brzegu u miasta Cayes, ściągnęły mnóstwo ciekawych, tak białych jak czarnych; biali szczególnie witali nas z oznakami szczerej radości i bardzo sprawiedliwy mieli do tego powód, gdyż na parę dni wprzód miasto było atakowane przez murzynów i cudem prawie utrzymało się od rzezi, jaka by niewątpliwie nastąpiła gdyby miasto było zdobyte."
"Polacy w Port au Prince byli rozproszeni niewielkimi komendami po fortach i bateriach, przy czym najsilniejszy — bo liczący około 150 ludzi — oddział przebywał przy umocnieniach Porte Léogane (bramy zachodniej miasta)."
"Zbliżała się i dla nas chwila, ewakuowaliśmy miasto Aquin zajmowane jedną kompanią z batalionu I-go, dowódca jej kapitan Zieleniewski zrąbany przez kawalerię murzyńską, po dostaniu się do Cayes umarł."
"Nierównie jeszcze więcej zginęło chorych, a wśród nich podobno kapitan Kamiński i Pągowski Karol z wielu rodakami, o dobę wcześniej w noc straszliwą z 17 na 18go, na wyspie Żółwiej od miejscowych niewolników i na czółnach przedostających się band zbójeckich."
"Z II batalionu pozostawiono w Môle tylko grenadierską kompanię Dziurbasa, reszta ruszyła w składzie mieszanej dywizji Dessalinesa ku Gonaïves, miastu leżącemu nad zatoką o tej samej nazwie, stanowiącemu znaczny ośrodek produkcji bawełny."
"Po nim objął francuski jenerał Sarqueleux naczelną nad kolumną polską komendę i wraz z szefem brygady Bernardem na Koratas uderza. Tam to nasz Bernard, prowadząc legionistów do ataku, kulą w piersi trafiony, zabity został, a legioniści, wodzów swoich utraciwszy, dalej do ataku iść się wzbronili i Sarqueleux musiał ich ztamtąd ku Las Cayes, które przez jenerała Sarrazin zdobytem zostało, wyprowadzić."
"Trudna do sprawdzenia jest wersja Luxa i Wierzbickiego, że Francuzi zajęli z powrotem miasteczko. W akcji tej bowiem już nie uczestniczył kpt. Grotowski, który śladem 2. i 5. kompanii skierował się do Acul. W Acul zebrała się cała brygada Clervaux (7 X), po czym powróciła do Haut Cap."
"Reszta sił francuskich wraz z 5 kompaniami polskimi miała ruszyć znad rzeki Manzello paru szlakami w góry dla ich pacyfikacji. 3 kompanie polskie (ok. 200 żołnierzy) skierowano ku Gros Morne. Tu ich oczekiwał gen. Brunet. Po zasileniu oddziałami francuskimi, poprowadził wyprawę doliną rzeiki Manzello, rozbijając zgrupowalnia murzyńskie, do Pendu."
"Szef Wodziński doszedł jednak do wniosku, że rankiem mogą nadejść powstańcom posiłki, a gdy amunicja wyczerpie się, czeka Polaków zguba. Zarządził więc przebicie się przez otaczający pierścień. Udało mu się to po zaciętej walce, przy czym Polacy stracili stukilkudziesięciu zabitych, rannych i wziętych do niewoli."
"Podsuwający się od tej strony powstańczy generał Nicolas Geffrard starał się przeciągnąć dowódcę fortu Mulata Michała Delpèche’a, mocno związanego z gen. Laplume’em wizją silnej pomocy ze strony brytyjskiej; udało mu się w każdym razie pozyskać część garnizonu kolorowego, który wpuścił powstańców do Petit Goâve."
"Następnie ruszył Rochambeau do Petit Goâve z dobrym portem. Podobne zalety miało sąsiednie Grand Goâve. Wokół obu rozciągały się plantacje trzciny cukrowej. Obie osady były nieobronne."
Starano się utrzymać Isle à Vache u wejścia do zatoki, gdyż zaopatrywano się z niej w drzewo opałowe. Początkowo — jak twierdzi Małachowski — ubezpieczał wyspę oddział 50 żołnierzy. Komendantem wyspy był por. Garlicki , mający do pomocy ppor. Wisłockiego i st. sierżanta K. Luxa . Wnet jednak zachorowali Garlicki i Lux oraz większość podkomendnych, tak że komendę nad 20 Polakami zdolnymi do walki sprawował ppor. Wisłocki.
Fort wybudowany w czasach kolonialnych przez Francuzów. Jego zadaniem było obrona miasta Cap Francais (obecnie Cap Haitien) przed atakami od strony lądu na wschód od bram miasta. Położony na wzniesieniu, obecnie pełni funkcje rytualne dla mieszkańców Cap Haitien, gdzie odbywają się wspólne modły i spotkania.